Design to dla mnie dusza

Renata Piołunkowska swoją przygodę z Termą zaczęła szukając możliwości realizacji prototypu tematu swojej pracy magisterskiej. Szybko okazało się, że wspólnych tematów jest znacznie więcej i pojawiły się kolejne problemy projektowe, których rozwiązania się podjęła. Dziś jest projektantem w firmie Terma i współtworzy nowe produkty grzewcze oraz urządzenia rehabilitacyjne.

 

Jak zaczęła się Twoja współpraca z Termą?

Renata Piołunkowska: Do Termy zgłosiłam się jeszcze podczas robienia dyplomu magisterskiego, jak dowiedziałam się, że firma oferuje dodatkowe usługi na bazie własnych technologii. Przedmiotem mojego dyplomu był miejski grzejnik, a więc temat związany z ciepłem. Byłam bardzo pozytywnie zaskoczona, że Terma tak chętnie podejmie się realizacji prototypu. Dodatkowo konstruktorzy poświęcili mi dużo czasu na dokładne opracowanie bryły, pomogli ulepszyć sam projekt, by lepiej funkcjonował. Następnie otrzymałam propozycję zaprojektowania kilku nowych produktów, co w zasadzie było dla mnie wyróżnieniem, ponieważ prosto po studiach miałam możliwość nabrania doświadczenia. Współpraca potoczyła się bardzo dobrze i teraz pracuję z firmą stale.

Czy trudno jest odnaleźć się projektantowi w firmie, która działa w obrębie trzech różnych branż?

RP: Trzy różne branże, z którymi mam kontakt w Termie to produkty grzewcze, produkty medyczne (urządzenia rehabilitacyjne) i maszyny budowlane. Choć faktycznie się różnią, nie powiedziałabym, że trudno jest mi się odnaleźć. Taka odmienność produktowa bywa zbawienna, ponieważ się nie nudzę. Równolegle prowadzę kilka różnych projektów i jak w którymś napotykam barierę, przechodzę do innego. To bardzo dobra metoda, żeby stale iść do przodu. Chyba najgorzej jest wypalić się w jednej dziedzinie. Terma daje mi możliwość pracy nad różnymi projektami.

Który projekt realizowany dla Termy uważasz za najtrudniejszy?

RP: Nie wiem czy potrafię wytypować konkretny projekt, bo z każdym trzeba się w jakiś sposób zmagać.
O ile w projektowaniu grzejników jest wiele powtarzalności (funkcje raczej pozostają bez zmian, głównie skupiamy się nad proponowaniem ciekawej formy czy nowej relacji człowieka z grzejnikiem), o tyle pracując nad nowymi projektami urządzeń rehabilitacyjnych tworzymy zupełnie nowe wartości i właściwie na każdym kroku napotykamy na trudność, która dotyczy najczęściej różnych schorzeń, ale również zmiennej antropometrii naszych odbiorców i konieczności unifikacji produktu. Trzeba przede wszystkim myśleć o człowieku, by nikogo nie skrzywdzić swoimi rozwiązaniami, nie tylko fizycznie, ale również nie szufladkować, nie podkreślać czyjejś niepełnosprawności. Projekty te trwają zawsze kilka razy dłużej, niż inne ze względu na swoją złożoność i za każdym razem jest to coś nowego.

Gdzie szukasz inspiracji?
RP: Najbardziej inspirująca jest rozmowa z innymi ludźmi; dzielenie się wiedzą, problemami i doświadczeniami w danym temacie jest najczęstszym powodem do podjęcia pracy nad nowym projektem. Potrzeba sama w sobie motywuje do jej zaspokojenia. Chcąc być ciągle na bieżąco z najnowszymi rozwiązaniami, przeglądam strony internetowe poświęcone tematyce designu, architekturze, sztuce użytkowej. Czytam dużo książek i magazynów branżowych. Biorę udział w warsztatach projektowych, w miarę możliwości odwiedzam różne festiwale. Mam duży sentyment do starych przedmiotów, jeszcze tych wykonywanych ręcznie i jednostkowo. Kiedyś ludzie wytwarzali przedmioty głównie na własny użytek, więc obiekty te były bardzo praktyczne i piękne w swojej prostocie. Takie rzeczy też mnie mocno inspirują.

Czy osobie tak wrażliwej na piękno trudno jest znaleźć wspólny język z konstruktorami?
RP: Znalezienie języka porozumienia moim zdaniem zależy od człowieka, nie od zawodu jaki wykonuje. Od tego czy jest otwarty na pomysły innych, zna swoje możliwości i potrafi się nimi dzielić. Owszem, mam takie doświadczenia, że ktoś na moje pytanie o możliwość wykonania czegoś nietypowego reagował śmiechem. Chyba każdy projektant kiedyś spotkał się z taką sytuacją. Nie mamy prawa wiedzieć wszystkiego, dlatego pytamy, szukamy alternatywnych rozwiązań, nowych zastosowań materiałów czy technologii. W Termie mam to szczęście pracować z ludźmi, którzy mają duże doświadczenie w pracy z projektantami i wykazują się dużą wyrozumiałością, ale też sami są bardzo otwarci na nowe rozwiązania. Sądzę, że to się napędza wzajemnie, jeśli jest się chłonnym nowych doświadczeń i skłonnym do współpracy.

Od czego zaczynasz projekt? W jaki sposób podchodzisz do danego problemu?

RP: Najpierw rozpisuję go na czynniki pierwsze. Dobrze jest zrobić brief, spisać założenia, określić ramy projektu, jak np. funkcje, wymiary, technologie, przedział cenowy, czyli podstawowe dane, które naprowadzą mnie na pierwsze koncepcje. Często szkicuję, mniej lub bardziej dokładnie zarys formy. Czasami potrzebuję wykonać szybki model z tektury czy styroduru, potem staram się to przełożyć na bryłę 3D i wykonać kilka wizualizacji. Przez cały ten czas konsultuję swoje pomysły w zespole z konstruktorami czy menadżerami produktu. Konstruktor teoretycznie przejmuje po mnie pracę, czyli opracowuje parametrycznie bryłę 3D, która potem zlecana jest na produkcję. Jednak w naszym zespole głos konstruktora pojawia się już na samym początku, współtworzy koncepcję razem ze mną. To jest zaletą zespołu interdyscyplinarnego, że każdy może wnieść wartość do projektu, co pozwala na szybszą realizację.

Co dla Ciebie oznacza słowo design?
RP: Wiele ludzi wciąż pojmuje design jako przymiotnik. Coś jest dizajnerskie, czyli nowoczesne, ładne, bajeranckie, będzie się sprzedawać. Moim zdaniem działa to na szkodę i wydaje się być złym pijarem dla projektantów, bo to tak jakbyśmy chcieli kogoś oszukać, omamić. Dla mnie design to dusza. Design to taka klamra spinająca wszystkie detale, które razem sprawiają, że dany produkt finalnie jest dobry. Bardzo podoba mi się definicja designera według socjologa Marka Krajewskiego, który w swojej książce Przemyśleć u/życie pisze, że „designer leczy nas z wątpliwości związanych z tym, jak i za pomocą czego zaspokajać prozaiczne potrzeby, ale też te bardziej wyrafinowane związane z indywidualną i społeczną tożsamością, statusem i stylem życia, ponieważ podsuwa nam gotowe rozwiązania tych złożonych problemów w postaci obiektu, który jest ich materialnym rozstrzygnięciem.” To chyba dużo mówi o tym jak my projektanci traktujemy naszą pracę i to jak chcielibyśmy być odbierani.

W jaki sposób realizujesz ważne dla siebie wartości w pracy w Termie?
RP: Przede wszystkim nie projektuję dla siebie. Moim celem jest dawać ludziom dobre rozwiązania ich potrzeb w postaci produktów. Do tego potrzeba wiele pokory i samokrytyki, nad czym ciągle pracuję. Słuchanie głosu innych, a w pewnym momencie zrozumienie, że projekt jest efektem pracy wielu ludzi, nie tylko mojej.                

Co cenisz w pracy w Termie?
RP: Przede wszystkim możliwość współpracy z wspaniałymi ludźmi, od których dużo się uczę. Drugą wartością jest biskość produkcji, możliwość szybkiego prototypowania, sprawdzania na rzeczywistych obiektach swojej koncepcji. Te dwie rzeczy najbardziej wpływają na mój rozwój, co mocno doceniam.

Rozmawiała Izabela Adamska

 

Renata Piołunkowska, absolwentka Wzornictwa Politechniki Koszalińskiej (licencjat) i Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku (magister sztuki). Podczas studiów była stypendystką na  Universidade Tecnica de Lisboa w Portugalii. Uczestniczka różnych warsztatów projektowych, związana z kołem naukowym DESK Design Kolektyw. Współtworzy pracownię projektową w przestrzeni WL4 w Gdańsku. Wyróżniona w konkursie Art of Packaging  2015 za projekt SORTERBOX. Jej pracą dyplomową był PESTKOWNIK - miejski grzejnik wykorzystujący ciepło ze spalania pestek wiśni. Został on wyróżniony w konkursie Elle Decoration, Młodzi na start 2016. Aktualnie projektant w firmie TERMA.

 

 

 

ELEPHANTI to balkonik tylny dla dzieci z niepełnosprawnością ruchową. Przykład połączenia medycznego zastosowania z przyjaznym dzieciom wzornictwem.

 

Grzejnik FATTY to nowa propozycja z zakresu grzejników odlewanych w wersji elektrycznej. Prototyp został zaprezentowany na Łódź Design Festival 2016.

 

MUKO - suszarka elektryczna do butów, pełni jednocześnie funkcję podgrzewanego siedziska. To jeden z projektów „z szuflady”, czekających na wdrożenie.